Uczysz się angielskiego rok, dwa a może i dłużej i wydawało Ci się, że po tym czasie nie będziesz musiał już tworzyć każdego zdania w mękach. “Co jest nie tak? Może nie mam talentu do języka? Może nie jest mi dane się go nauczyć?” – zastanawiasz się. Jak w końcu zacząć myśleć po angielsku i swobodnie się wypowiadać w tym języku?
Zapewniam Cię, że jeśli nie masz problemów z pamięcią, koncentracją, czy innych głębszych zahamowań, wymagających pomocy specjalistycznej, np. psychologicznej (a takie przypadki też się zdarzały w mojej pracy z Klientem), to sam język i mówienie w języku obcym jest naprawdę do ogarnięcia. Jak ze wszystkim: potrzebna jest “tylko” samodyscyplina, konsekwencja, regularność. Choć czasami i to jakby nie wystarcza, żeby zacząć mówić i myśleć po angielsku …
Dlaczego? Musimy wiedzieć z czego i jak się uczyć. Czasami potrzebny jest nam też ktoś, kto nas kopnie motywacyjnie 😉
Ale dziś przede wszystkim o tym jak zacząć myśleć po angielsku. Przedstawię Wam moje spostrzeżenia i doświadczenia w przyswajaniu języków obcych. Może nie jestem poliglotką – nigdy nie miałam zamiaru nią zostać, ale jako podwójny filolog (języka angielskiego i rosyjskiego) i trener języka od ponad dwudziestu lat (o, zgrozo!) mam coś tu do powiedzenia 🙂
Gotowy? Gotowa?
Poniżej przedstawiam sześć wskazówek jak zacząć myśleć po angielsku:
1. Bądź dociekliwy językowo.
Jesteśmy szczęściarzami w pewnym sensie, bo żyjemy w kraju mocno zdominowanym przez język angielski. Billboardy, etykiety na produktach czy hasła w social media mocno zlewają się z naszą polskojęzyczną rzeczywistością. Zatrzymaj się i pochyl się na chwilę nad słowem czy wyrażeniem, które zobaczysz. Pewnie to jest moje zboczenie zawodowe, ale ja zawsze robię zdjęcia wszelkim znakom anglojęzycznym. Moja kolekcja jest dość imponująca. Wykorzystujemy je potem czasami na zajęciach.
2. Otaczaj się językiem.
Drugi punkt jest ściśle związany z pierwszym. Bądź otwarty na język angielski, ale też się nim otaczaj. Kiedy mieszkałam w USA było mi naturalnie łatwo z nim obcować. Choć znam też osoby, które będąc na emigracji przez dwadzieścia lat, kiepsko się porozumiewały w języku tubylców. Z drugiej strony, poznałam też osoby, które nigdy nie przekroczyły granicy państwa Polskiego a mówiły jak natywni nosiciele języka angielskiego – czyli tzw. native speakerzy (native speaker to osoba, która mówi w języku mieszkańców kraju, w którym się urodziła). Czytaj, słuchaj, pisz. Jakiś czas temu, był to chyba długi weekend majowy – chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat marketingu. Temat mnie ten niesamowicie fascynuje i jednocześnie irytuje – bo nie wiem jak się za niego zabrać w moich działaniach onlinowych. Jako, ze najlesze pozycje są dostępne w języku angielskim, to przez bite cztery dni słuchałam podcastów, filmów na YT, czytałam książki. Kolejnego dnia chciałam skreślić kilka słów do mojego brudnopisu blogowego. Wzięłam długopis i po kilku minutach zreflektowałam się, że cała strona, którą zapisałam, była w języku angielskim. Zrobiłam to bezwiednie. Cztery dni “siedzenia” w języku angielskim sprawiło, że na ten moment angielski był mi bliższy i myśli na papier same się przelewały w tym właśnie języku.
O tym jak otaczać się językiem pisałam również już tu —> kliknij —> https://languageconsulting.pl/jak-otaczac-sie-jezykiem-obcym-na-co-dzien/
3. Nazywaj rzeczy po imieniu.
Zacznij pewnego rodzaju zabawę i niech ona stanie się Twoim codziennym nawykiem.
a) Na początek rozejrzyj się dookoła siebie. Co widzisz? Może jest to komputer przed sobą? Czy musisz tłumaczyć sobie ten wyraz? Czy powiesz najpierw “komputer” w języku polskim a potem “computer? Chyba nie. Powiesz raczej od razu “computer”. Poćwicz w ten sposób nazywanie innych przedmiotów nie tłumacząc ich.
b) Następnie dokładaj do rzeczowników przymiotniki. Powiedz, na przykład: grey computer, old computer, brand-new computer, my favorite computer – cokolwiek przyjdzie Ci do głowy. Proste prawda? Wcale nie musisz tłumaczyć sobie: “szary komputer” to “grey computer” itd.
c) Jak możesz się domyślić – potem dokładamy więcej słów, aby stworzyć początkowo proste i krótkie zdania. Zresztą zdania w języku angielskim są stosunkowo niedługie. Możesz powiedzieć: “This is my brand-new computer and I love it. This is my brand-new computer and I absolutely love it. And you? Do you have a grey or black computer? Do you like it?” W ten sposób przejdziemy do kolejnego punktu, a mianowicie:
4. Zacznij prowadzić ze sobą dialog na głos.
Taki właśnie jak w powyższym paragrafie. Na początek nie mów o trudnych sprawach. Ja pamiętam, że zaczęłam mówić do siebie po angielsku zupełnie naturalnie. Może był to poniekąd akt desperacji. Musiałam bowiem szybko rozgadać się po angielsku przed moim pierwszym egzaminem ustnym. Pamiętam jak chodziłam po domu, otwierałam lodówkę i mówiłam do siebie: “What have we got here? Cheese, butter, chicken etc. Well, I’m so hungry and I’m such a horrible cook. Co my tu mamy? Ser, masło, kurczak. Jestem taka głodna a jestem taką okropną kucharką.” Jakiś czas później zaczęłam układać bardziej filozoficzne monologi 😉
Możemy też zacząć mówić do członków naszej rodziny czy naszych futerkowych milusińskich. Ja zaangażowałam moją młodszą siostrę. Była ofiarą mojej nauki. Szłyśmy na zakupy i mówiłam do niej cokolwiek mi przyszło do głowy. Całe szczęście nie rozumiała, co do niej mówię 😉
O tym jak nauczyć się mówić po angielsku pisałam już tu —> kliknij —> https://languageconsulting.pl/jak-zaczac-mowic-w-jezyku-obcym/
5. Ucz się wyrażeń.
Mam nadzieję, że już wiesz, że nauka pojedynczych słówek to prawdziwa strata czasu. Budowanie zdań, słowo po słowie to mordęga i nie gwarantuje nam sukcesu w mówieniu. Składnia angielska jest zupełnie inna niż nasza polska. Prostym przykładem będzie chociażby wyrażenie “Mam trzydzieści lat”. W języku angielskim to coś w stylu ”Jestem trzydzieści lat stara”. Nie mamy więc szans stworzyć takiego samego zdania, polegając tylko na pojedynczych słowach. Czasami powtarzam, że nauka języka angielskiego to jak rozwiązywanie zadań matematycznych, bo podstawiamy we wzorach-zdaniach zamiast liczb – słowa. Zobaczcie sami: Przetłumaczcie takie oto zdanie: “Pierwszą rzeczą jaką robię z rana to szybkie rozciąganie się.” Powiedzcie na głos to zdanie. I jak? W języku angielskim naturalnie będzie brzmiało: “I do a little stretching first thing in the morning.” Czy tak właśnie powiedzieliście? Wyrażenie “first thing in the morning” mówimy na końcu zdania i nie dodajemy przed nim żadnego “for” czy innych przyimków jak wiele osób próbuje to właśnie uczynić. To wyrażenie możemy używać w połączeniu z innymi prostymi zwrotami, co w rezultacie daje nam pięknie, naturalnie brzmiące zdania. Przykładowo:
I make coffee first thing in the morning.
I make my bed first thing in the morning.
I’ll email you first thing in the morning.
I’ll call you first thing in the morning.
Możemy dokładać inne sprawdzone zwroty – kolokacje i mieć pewność, że mówimy poprawnie równocześnie nie męcząc się jak w przypadku tworzenia całych zdań od początku.
Nauka kolokacji, czyli gotowych zwrotów charakterystycznych dla danego języka to bardzo dobry pomysł.
Ja dodatkowo zapisuję sobie wszystkie zasłyszane, zgrabne, przydatne dla mnie zwroty w aplikacji. Dzięki temu mogę je sobie odsłuchiwać, przeglądać i wiem, że nie zginą mi one w natłoku innych informacji czy notatek.
O uczenie się wyrażeń, zwrotów pisałam już wcześniej tu —> kliknij —> https://languageconsulting.pl/jak-uczyc-sie-slowek-slow-pare/
oraz tutaj —> kliknij —> https://languageconsulting.pl/jak-uczyc-sie-slow/
6. Zapamiętaj ciekawe wypełniacze.
Nie mam tu na myśli waty słownej, ale zwroty, które nie są nam niezbędne do wyrażenia myśli. Przykładem może być: “według mnie”, czyli “in my view, in my opinion, as far as I’m concerned” lub na przykład “w zasadzie” – “as a matter of fact”, “szczerze mówiąc” – frankly speaking, to be honest” etc.
Dlaczego mogą nam się przydać? Niewielkim nakładem możemy upłynnić naszą mowę, co doda nam pewności siebie. Dodatkowo też kupujemy sobie tym zabiegiem czas do namysłu.
Zamiast “I don’t drink coffee first thing in the morning” (zobaczcie jak ładnie, elegancko, jak to często mówię „native-like” brzmi “first thing in the morning” w zdaniu) możemy jeszcze ładniej powiedzieć to zdanie i dać sobie czas do namysłu, do zebrania myśli: “As a matter of fact, I don’t drink coffee first thing in the morning.”
Po jakimś czasie będziemy wypowiadać owe wypełniacze (“fillers”) automatycznie, bez tłumaczenia i dodadzą nam tym samym lekkości w wypowiedzi.
Ja stosowałam wypełniacze zarówno w języku rosyjskim i angielskim i były one dla mnie zbawieniem i kamieniem milowym podczas nauki w obu językach.
Nauka języka to nie podróż drogą szybkiego ruchu.
Te powyższe zabiegi były moim kluczem do mówienia i myślenia w języku angielskim. Przy czym ważne, żeby takie techniki wykorzystywać systematycznie, a najlepiej codziennie. Ale o tym zapewne słyszeliście wielokrotnie. Bardzo podoba mi się metafora z myciem zębów, której użył kiedyś Simon Sinek – fantastyczny mówca motywacyjny i autor bestsellerów. Niby nie widać rezultatów codziennego mycia zębów przez 10 minut. Gdybyśmy jednak tego nie czynili, to łatwo wyobrazić sobie efekt po kilku miesiącach, nie wspominając już po latach. No cóż, to nie jest droga szybkiego ruchu, ale zabierze nas tam, dokąd sobie zażyczymy. Dla osób, które chciałyby się otaczać językiem codziennie a nie mają pomysłu jak się do tego zabrać, podrzucam listę mini zadań na każdy dzień. Wystarczy zapisać się na newsletter poniżej —-> kliknij —> https://mailchi.mp/6136fcf27540/30dni
Powodzenia i dajcie proszę znać jakie Wy macie sposoby jak zacząć myśleć po angielsku.
Dodaj komentarz