To chyba najczęstsze pytanie, które zadaje lub zadał sobie prawie każdy z nas. Kiedy przychodzi do mnie potencjalny Klient to najczęściej pierwszą rzeczą jaką mi mówi jest: „Chciałbym się w końcu przełamać i zacząć mówić. Czuję się głupio kiedy wszyscy dookoła mogą porozumieć się w języku angielskim a ja nie potrafię”. Sama przez to przechodziłam i dlatego chciałabym podzielić się z Wami moimi prywatnymi odkryciami zarówno z punktu widzenia ucznia jak i nauczyciela.
Poniżej przedstawiam kluczowe według mnie wskazówki.
1. Uwierz, że możesz zacząć mówić.
Bariera psychiczna to niestety największa przeszkoda, która czasami bywa zwyczajnie nie do pokonania. Na swojej drodze lektora języka angielskiego spotkałam dwie lub trzy osoby, z którymi niestety nie udało mi się przełamać ich bariery językowej. Osoby te były tak skoncentrowane na swoich brakach w kompetencjach językowych, że nie mogły się skupić na nauce. Oględnie mówiąc, nie mogły poradzić sobie ze swoimi kompleksami i błędnym poczuciem, że wszyscy dookoła nich mówią płynnie po angielsku oprócz nich samych. Całą energię traciły na swoich niekompetencjach językowych, zamiast je powoli i cierpliwie eliminować. Załóż sobie już na samym początku nauki, że będziesz mówić w języku obcym i uwierz, że jest to REALNE założenie. Naprawdę nie musisz mieć idealnego słuchu czy nadzwyczajnych talentów, żeby zacząć wyrażać swoje myśli na głos w innym niż rodowitym języku.
2. Wyznacz sobie cel.
Ten punkt w zasadzie pasuje do każdego rodzaju nabywanych umiejętności i będę do niego jeszcze powracać przy okazji innych wpisów. Jedną z lekcji z moimi Kursantami poświęcam na opracowaniu ich strategii w osiągnięciu celu. Kiedy Kursant mówi mi, co chce KONKRETNIE osiągnąć (np. zacząć przeprowadzać prezentacje w języku angielskim w pracy lub bezstresowo poprowadzić rozmowę towarzyską na każdy temat) wtedy przechodzimy do szczegółowego planu działania. Kursant musi odpowiedzieć sobie między innymi na takiego rodzaju pytania:
- gdzie będzie się uczył (w domu – w kuchni, na zajęciach w szkole, w drodze do pracy – będę opisywał na głos drogę jadąc samochodem itd.)
- z kim (sam, z kolegą z pracy, z własnym lektorem itd.)
- kiedy (10 minut dziennie przed pójściem spać, w czasie lunchu itd.)
- jak będzie się uczyć (rozmawiając z kolegą z działu, pracując z aplikacją, czytając na głos zdania z lekcji itd.)
- jakie może napotkać przeszkody (przemęczenie, choroba dziecka, absorbujący wyjazd służbowy itd.)
- dlaczego chce osiągnąć ten cel, dlaczego jest on dla niego ważny
- kiedy będzie wiedzieć, po czym rozpozna, że cel został osiągnięty
- czy postawiony cel jest w ogóle realny (czy ma zasoby takie jak czas, pieniądze, wystarczającą motywację)
- ile czasu daje sobie na zrealizowanie celu (można uczyć się całe życie, ale chyba nie chcemy chodzić na kurs przez 10 lat).
Kiedy mamy już konkretny plan działania, na przykład: codziennie wieczorem kiedy dzieci już pójdą spać pracuję 10 minut z aplikacją, w środy rozmawiam z kolegą z działu tylko po angielsku, a dwa razy w tygodniu, tj. we wtorek i czwartek oglądam serial w wersji oryginalnej to wtedy czujemy się bezpieczniej w związku z naszym postanowieniem i bardziej zmotywowani do działania.
3. Nie czekaj i zacznij już dziś.
Chcesz mówić, to po prostu mów. Nigdy nie będziesz wystarczający gotowy, żeby zacząć mówić. Nie czekaj aż nauczysz się wszystkich możliwych zwrotów i czasów. Nie nauczymy się prowadzić samochodu oglądając filmiki na youtube lub słuchając wykładów instruktora i tak samo nie zaczniemy mówić jeśli po prostu nie otworzymy ust. Pamiętam kiedy rok temu byłam w Berlinie i zamówiłam na targu „wurst” po niemiecku, nie znając praktycznie tego języka. Połączyłam bardzo wolno kilka słów ze sobą, które tylko kojarzyłam, dodałam do tego mój uśmiech numer pięć : D i po chwili transakcja została zakończona pomyślnie. Nie bój się ośmieszenia. Ludzie z którymi chcemy się porozumieć na ogół są bardzo wyrozumiali i pomocni. Cieszą się, że próbujemy mówić w ich języku. Nie ma nic gorszego od strachu przed ośmieszeniem się. Wyjdź ze swojej strefy komfortu.
4. Mów do siebie.
Tak, ja tak robiłam i przyznam się, że był to jeden z najważniejszych etapów zarówno w mojej nauce języka rosyjskiego jak i angielskiego. Na początku mogą to być krótkie i proste zdania typu: „Zobaczmy, co mamy w lodówce: masło, szynkę, ser …” A później możemy rozwijać nasze zdania i myśli przechodząc w tryb bardziej filozoficzny: „Czuję się dziś znakomicie. Co jest powodem mojego samozadowolenia. Hmmm zastanówmy się ….”
5. Ucz się na głos.
Nie czytaj wyrazów, zwrotów czy zdań w myślach. Musisz słyszeć swój głos. Będziesz dzięki temu bardziej oswojony i przyzwyczajony do siebie mówiącego w języku obcym. Dodatkowo uruchamiasz bodźce słuchowe, które sprawiają, że lepiej zapamiętujesz frazy .
6. Słuchaj, słuchaj i jeszcze raz słuchaj.
Niektórzy poligloci twierdzą, że naukę każdego języka obcego powinno się rozpocząć od osłuchania się z nim (z jego linią melodyczną, tempem, intonacją itd.) Nawet jeśli nie poświęcimy pierwszego miesiąca na wyłączne wsłuchiwanie się w język, słuchać trzeba dużo i regularnie. Znam osoby, które władają kilkoma językami i wciąż uczą się nowych i osoby te praktycznie nie rozstają się ze swoimi słuchawkami. Słuchając dużo, zaczynamy sami mówić jak mówcy, których słuchamy. Kiedy spory wycinek czasu spędziłam ze swoim przyjacielem z Massachusetts, po kilku tygodniach obydwoje zaczęliśmy się śmiać, że zaczęłam mówić podobnie do niego. Kiedy z kolei spędziłam długi wieczór w pracy z dziewczynami z południowej prowincji w Stanach Zjednoczonych, to po powrocie z pracy bezwiednie zaczęłam podobnie jak one akcentować wyrazy. Słuchając innych będzie nam się na pewno łatwiej i bardziej lekko mówiło.
7. Przyzwól sobie na popełnianie błędów.
Nikt nie jest doskonały. Nawet rodowici mówcy (tzw. native speaker) popełniają masę błędów. W wielu szkołach, np. w Szkocji, nie poprawia się w ogóle dzieci, aby nie traciły swojej pewności siebie. Nie pochwalam takiej postawy, bo efekt jest taki, że do końca swojego życia mówią niepoprawnie i są często tego nieświadomi, ale nie popadajmy w przesadę w byciu perfekcyjnym. Pamiętam kiedy zaczynałam współpracę z pewną panią manager, która narzekała, że nie umie złożyć zdania a uczy się języka od przedszkola. Powiedziałam jej, że ma tylko mówić i nie przejmować się na razie jaki jest efekt końcowy. Już w zasadzie po pierwszym spotkaniu była, krótko mówiąc, zszokowana, że pamięta tyle słów i zwrotów i może z nimi zrobić jakiś użytek. Na trzeciej lekcji była już mocno podekscytowana, bo czuła, że mówi. Po dogłębnej analizie stwierdziła, że to zasługa tego, że przyzwoliłam jej na robienie błędów. Ja jednak twierdzę, że to nie moja zasługa lecz tylko i wyłącznie jej. Posłuchała mojej rady, ale to przede wszystkim ona sama (ambitna profesjonalistka i perfekcjonistka) przyzwoliła sobie na popełnianie błędów. Nie wszyscy tak szybko się „odblokowują” i nie wszyscy wybaczają sobie niedociągnięcia, a zwłaszcza my Polacy. I to jest wielki błąd 😉
8. Ucz się zwrotów i krótkich zdań zamiast pojedynczych słów.
Nauka pojedynczych słów na niewiele się zda. Ucząc się jednak całych zwrotów mamy tzw. gotowce, których możemy użyć w każdej chwili bez potrzeby produkowania zdań od początku, zastanawiając się przy tym nad odpowiednim czasem i doborem słów czy ich kolejnością w wypowiedzi. Tworzenie naprędce zdań z pojedynczych słów wymaga ogromnej energii i odwagi. W momencie kiedy dochodzą do tego oczywiste emocje, które mają miejsce w momencie wypowiadania owych słów, możemy się na starcie wypalić. Ja ucząc się właśnie swoich własnych, długich wypracowań poprawionych przez mojego nauczyciela na olimpiadę z języka rosyjskiego nauczyłam się mówić szybko, płynnie i pewnie. To był mój moment przełomowy w nauce. W taki też sposób (ucząc się na pamięć zdań z książek) uczył się Zygmunt Broniarek – dziennikarz, publicysta i poliglota. Przy czym dodam, że zdania lub zwroty nie powinny zawierać więcej niż 7 słów – na tyle stać jest nasz mózg, który ma siedmiobitową pamięć.
9. Znajdź osobę, która będzie cię słuchać i wspierać.
Język to przede wszystkim komunikacja, a więc jaki jest większy sens się go uczyć jeśli nie będziemy się za jego pomocą komunikować? Pamiętam kiedy po raz pierwszy w 2000 roku wyjechałam do Anglii i mogłam wykorzystać wszystko to czego się nauczyłam na miejscu w Polsce. Jaka to była radość kiedy pani w informacji turystycznej w Londynie mnie zrozumiała a ja ją! To była najlepsza zapłata za ciężką naukę. Ale kiedy nie możemy wyjechać za granicę, poszukajmy po prostu kogoś z naszego podwórka. Niech będzie to mąż/żona, kolega/koleżanka z pracy lub lektor, który przejdzie z nami przez całą drogę oswajania i przyswajania języka. W dzisiejszych czasach stoi przed nami tysiące możliwości. Zygmunt Broniarek, wyżej wspomniany dziennikarz i poliglota w swojej książce „Jak nauczyłem się ośmiu języków” opisuje moment kiedy zaczął płacić jedynie za słuchanie osobie, która nie znała w ogóle języka. Dziś mamy zdecydowanie więcej możliwości.
10. Naśladuj innych – zabaw się w aktora.
Poligloci, z którymi miałam sposobność rozmawiać bardzo często bawią się językiem, nie tylko wsłuchując się w język i jego osobliwości, ale niemalże przedrzeźniając rodowitych mówców słuchając nagrań czy scenek z filmów. Bez zahamowań i jakiegokolwiek wstydu po prostu naśladują niczym Meryl Streep wszelakie akcenty. Włącz swój ulubiony fragment filmu i spróbuj powtarzać zdanie po zdaniu z kilkusekundowym opóźnieniem próbując brzmieć jak sam aktor.
Każdy z nas ma inne predyspozycje i zasoby. Każdy ma też swój czas. Są osoby, które przełamują się szybciej, a niektórym zajmuje to więcej czasu i nakładu pracy. Jednak przy dobrych chęciach, odpowiedniej samodyscyplinie i znajomości powyższych zasad, droga do osiągnięcia celu powinna zakończyć się spektakularnym sukcesem. Trzymam za Was mocno kciuki! You can do it! 🙂
Dodaj komentarz