Kończy się rok i wypadałoby go zakończyć miłym akcentem w postaci ostatniego wpisu na leżącym (wciąż niestety!) odłogiem blogu.
Nowy Rok (w ostatnich latach również nieczęsto koniec roku) kojarzy mi się – jako przedsiębiorcy i trenerowi języka angielskiego – z nieurywającymi się telefonami w sprawie nauki: „Dzień dobry. Chciałbym zapisać się do Pani na lekcje języka angielskiego. Wie Pani … (nerwowy śmiech) to takie jedno z moich noworocznych postanowień. To, co? Znajdzie się jakieś miejsce dla mnie?”
Z badań CBOS wynika, że aż 90% Polaków ponosi klęskę w realizacji swoich zamierzeń i większość z nich poddaje się po okołu 3 miesiącach zmagań.
Moi Klienci na szczęście wytrzymują dłużej niż przeciętny statystyczny Kowalski w swoich postanowieniach, ale co zrobić, aby nasze postanowienia nie stały się dla nas balastem, zbytnim obciążeniem i po prostu przykrym obowiązkiem? Bo często niestety tak właśnie się dzieje. Postanowienia, nie tylko te noworoczne, to decyzja o podjęciu zmiany w naszej rutynie, a taki proces (tak, nazwijmy to procesem) nigdy nie zachodzi bezboleśnie. Coś nowego wzbudza w nas automatycznie strach i uruchamia się u nas gadzi mózg, który traktuje wdrożenie nowego nawyku do codziennej rutyny jako zagrożenie dla naszego życia. Cóż począć w tak niezbyt korzystnej dla nas od samego początku sytuacji?
Nie nastawiajmy się na sam wynik, choć może to brzmieć niedorzecznie, ale skupmy się na samym PROCESIE zmiany. W przypadku nauki języka – wręcz wmawiajmy sobie, że cały proces nauki to będzie DOBRA ZABAWA, a każdy mały sukces (choćby zapamiętanie dwóch nowych wyrażeń i użycie ich w odpowiednim kontekście) wielką nagrodą. Nagradzajmy się – oszukamy w ten sposób niejako nasz pierwotny instynkt, który będzie nam mówił: uciekaj!!! Przygotujmy sobie miłe miejsce do pracy, włączmy ulubioną muzykę w tle i uśmiechnijmy się. Cieszmy się tymi chwilami. Pamiętajmy, że traktując naukę jako mniej lub bardziej przykry obowiązek nie osiągniemy naszych celów a jeśli już je nawet osiągniemy to mogą one być okupione wręcz męką.
Co jeszcze jest potrzebne, aby trzymać się naszych postanowień i trwać w naszych postanowieniach?
3 kluczowe czynniki:
- AUTONOMIA
Autonomia, czyli samodzielność i decydowanie o swoim procesie nauki. Najlepszy nauczyciel nie dokona cudu jeśli my nie weźmiemy kolokwialnie pisząc sprawy w swoje ręce, np. poprzez szukanie własnych, najbardziej dogodnych dla nas dróg do przyswajania języka, oglądania na własną rękę seriali i wynotowywania ciekawych zwrotów (a potem wpisywania ich do aplikacji typu Fiszkoteka), poszukiwania artykułów, aplikacji czy interesujących pozycji w księgarni. Naukowcy udowodnili, że nasze poczucie kontroli nad czymś zwiększa naszą motywację do działania.
- MISTRZOSTWO
Jakich przedmiotów nie lubiliśmy w szkole? Zazwyczaj tych, których nie rozumieliśmy. Dla mnie była to fizyka, chemia (o zgrozo!) i jeszcze parę innych znalazłoby się na liście. Jeśli poczujemy, że zaczyna nam coś zwyczajnie „wychodzić”, to automatycznie robimy to coraz chętniej. Mówi się, że aby zostać mistrzem w danej dziedzinie należy przepracować 10 000 godzin. Nie oznacza to, że my też musimy teraz spędzić 10 000 godzin na nauce języka, ale czy jedna godzina tygodniowo wystarczy? Wątpliwe. Małe dzieci przyswajające drugi język potrzebują kontaktu z nim minimum przez 20h tygodniowo, aby były widoczne wymierne efekty. Jaki jest wniosek? Banalny – ćwiczmy, pracujmy, rozwijajmy nasze umiejętności, kompetencje (z pozytywnym nastawieniem).
- CEL
Aby być zmotywowanym do czegokolwiek, musimy wiedzieć po co coś robimy. Dlaczego rozpoczęliśmy naukę języka? Co DOKŁADNIE chcemy osiągnąć?
Jednym z moich ulubionych narzędzi jest SMART, z którego dość często korzystam z moimi Klientami kiedy widzę, że nauka zaczyna schodzić na boczne tory. Cel według tej metody stosowanej z powodzeniem w coachingu musi być:
- Small & Specific (mały, czyli taki, który nas nie przygniecie na samą myśl o jego realizacji i konkretny, np. gdzie, z kim, co dokładnie zrobić)
- Measurable (mierzalny, po którym będziemy wiedzieć, że go osiągnęliśmy)
- Achievable (dający się osiągnąć, realny, dostosowanych do naszych możliwości czasowych, finansowych i innych; nie powinien być za trudny ale również i za prosty, bo nas szybko znudzi i zdemotywuje)
- Relevant (istotny, ważny dla nas, mający znaczenie)
- Time (czas – osadzony w konkretnym przedziale czasowym)
O celach i narzędziu SMART pisałam więcej już tutaj —> Wyznacz sobie cel w trzecim punkcie „Wyznacz sobie cel”.
Zanim więc pomyślimy o kolejnym postanowieniu noworocznym, zastanówmy się, czy jesteśmy gotowi na taki proces. A jest to proces długotrwały, wymagający samozaparcia, wytrwałości i walki z pierwotnymi instynktami, które doradzają nam odwrót. Ale za to jaka czeka nas nagroda!
Podrzucam na próbę mój pierwszy planer –> Twój Planner January 2018 (wybaczcie więc niedoróbki) i spróbujcie popracować z nim przez pierwszych 7 dni stycznia poświęcając 10-30 minut dziennie. Siódmego dnia nagródźcie się za Waszą wytrwałą pracę. Jest za co! Zanim zaczniecie pracę z planerem, zastanówcie się nad swoim CELem. W każdym dniu (tak – codziennie – pamiętajcie – MISTRZOSTWO) skupcie się na innym aspekcie językowym, aby zapewnić sobie urozmaicenie. Sami dobierzcie materiały dostosowane do Waszych zainteresowań i potrzeb (pamiętajcie -AUTONOMIA przynosi lepsze efekty niż narzucane zadania). Moich Klientów oprócz planera obowiązuje oczywiście platforma i aplikacja mobilna –> Fiszkoteka na każdy dzień 🙂 Jeśli korzystacie z podobnych aplikacji wspomagających przyswajanie słownictwa, codziennie dodawajcie do nich nowo poznane słowa i wyrażenia, tak aby Wam nowe słownictwo w natłoku materiałów niepotrzebnie nie umknęło. Uśmiechnijcie się na samą myśl o tym 7 dniowym procesie, które być może stanie się za jakiś czas Waszym nowym nawykiem. Trzymam kciuki i wierzę w Was/Nas!
Szczęśliwego Nowego Roku i radości z PROCESU realizacji postanowień! 🙂
Dodaj komentarz